niedziela, 4 marca 2012

Sometimes I feel like...


Nie mam czasu,a piszę. Tak, tak jeszcze nie raz was zaskoczę moimi wymysłami. Ale nieważne, piszę to piszę. W notce-jak to zwykle(chociaż nie zawsze tak będzie bywało) pokażę rysunek, który pewnie nie powstałby, gdyby nie było plastyki w szkole. Siedziałam nad nim całą sobotę i trochę poniedziałku(dlatego ubranko jest jakie jest-gonił mnie nie tylko czas, ale tez pochodne węglowodorów z chemii). Efekt końcowy-normalnie jak nigdy-podoba mi się. W ogóle praca robiona była za zasadzie wykonania kratownicy na kartce i zdjęciu, z którego przerysowujemy. jednak ja tej metody(która jednak nie okazała się samym złem, jak mi się na początku wydawało) stosować nie będę, bo zwyczajnie wolę sobie powoli przerysować bez żadnych kratek.  Takie jest moje zdanie i od lat przerysowuje bez nanoszenia na kartkę niczego i tak mi pasuje.

Wraz z tą notką muszę się pożegnać  z odwiedzającymi, z kilku zasadniczych powodów, które wymieniałam już niejednokrotnie (egzamin, konkursy, egzamin, sprawdziany, lenistwo, egzamin etc.). Ale jak ogarnę wymysły CKE, wybiorę liceum(oby to było liceum) i będę ze wszystkiego zadowolona to wrócę do rysowania, czytania, blogowania i robienia zdjęć. Wiem, może niewykonalne, ale postaram się, żeby robić to z powrotem.  Póki co czeka mnie niezliczona ilość definicji z wosu, wzorów z fizyki, dat z historii, obliczeń z geografii, zadań z matematyki i lektur z polskiego do powtórzenia. Trzeba się w końcu kiedyś do tego zabrać. W zeszłym tygodniu napisałam cztery charakterystyki,dzień po dniu. Aż się boję, co będzie teraz. W dodatku dopiero powoli odzyskuję głos i zużywam sterty chusteczek higienicznych.  Ale druga paczka landrynków (pyszniutkie nawiasem mówiąc) i hektolitry syropów powinny pomóc. Już dużo pomogły. Ale kogo to obchodzi. Przynudzam, wiem. 

  Uwielbiam robić step-by-step'y. Można to nazwać w pewnym
stopniu uzależnieniem. Chociaż z innymi rzeczami bywa gorzej ;-)

Skaner oczywiście dał o sobie znać, cienie na twarzy w rzeczywistości są trochę ciemniejsze. Wykonałam na tym rysunku karalny zabieg, jakim jest-jak pewnie się domyślacie-rozmazywanie. Potraktowałam grubym wiszorem, chusteczką i patyczkiem kosmetycznym tło, ale wbrew moim obawom wyszło nieźle.  Pewnie można by  to zrobić lepiej, ale ja i tak uważam, że jak na moją opłakaną formę rysowniczą - sprostałam.

music:
http://www.youtube.com/watch?v=lwlogyj7nFE&ob=av3e

2 komentarze:

  1. Witaj na blogspocie!:D Osobiście jestem bardzo zadowolona z takiej zamiany i to aż z dwóch powodów:
    po pierwsze: uważam (i to zupełnie obiektywnie xD), że blogspot prezentuje znacznie lepszy podgląd bloga i poruszanie się w nim niż onet
    po drugie: nawet w najśmielszych snach nie spodziewałam się, że przeniesiesz bloga tak szybko!:D

    Rysunek oczywiście bardzo mi się podoba, zresztą tak jak wszystko, co tworzysz:D

    i mam nadzieję, że wrócisz na tego bloga trochę szybciej niż po 26 kwietnia:D:D mamy przecież po drodze jeszcze parę plastyk!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoła to zło. Też powinnam się uczyć, ale za nic w świecie nie mogę spojrzeć na książki i repetytoria po ponad miesiącu ślęczenia nad testami z polskiego. ;/ I jeszcze jakby było mało do roboty, projekty. I rozwijaj się tu człowieku! Rysunek jest świetny, tło bardzo mi się podoba. Parę razy też je rozmazywałam,np. w rysunku kota Cejlona i nie wydaje mi się, żeby to było takie złe,jeśli ktoś zrobi to w miarę umiejętnie. :)

    OdpowiedzUsuń

@GT - Tyler