Żadne słowa nie opiszą tego, jaka jestem szczęśliwa! Niebywałe jest to, że rzecz, której najbardziej się obawiałam(=wyniki egzaminu gimnazjalnego) sprawiła, że uśmiech prawie nie schodzi mi z twarzy. W życiu nie spodziewałam się, że napisałam te testy tak dobrze. Dawno nic tak dobrze mi nie poszło. Tym samym mogę odhaczyć jedno z marzeń na mojej niekończącej się liście. Pogrzebałam nieco w szufladzie i znalazłam kilka zdjęć, które pokażę Wam dzisiaj, jako że nie mam nic innego. Jednocześnie(wg mnie) są to zdjęcia, które są najbardziej znośne z mojej prawie dziesięciotysięcznej kolekcji. Nie pomnę już, czy były gdziekolwiek publikowane, czy nie, ale tutaj, na blogspocie nie było ich na pewno. Nie mają konkretnego tematu, nie podążają w jakimś kierunku, ale pokazują różne chwile, które udało mi się uchwycić w jeszcze napełnionych weną i chęciami czasach. Czasach, które mogłyby na chwilę wrócić.Tak sentymentalnie się aż zrobiło.
Myślę, że szuflandia Was nie zanudziła. Postaram się kiedyś o aktualniejsze zdjęcia, ale na razie nie mam weny... Próbowałam dać coś z siebie podczas Nocy Kupały(lub Kupichy, jak kto woli), ale warunki na to nie pozwalały. Zdjęcia by były, ale uniemożliwił mi to jakiś wyrośnięty facet, który stanął centralnie przede mną, a mi pozostało tylko liczyć nitki na jego swetrze. Mam kilka fotografii zrobionych "między głowami", jednak nie warto ich publikować. Jednakże mimo wszystko występ się udał i aktorzy jak zwykle się postarali. I jak zwykle też było dużo ognia. Niemniej jednak, wypadałoby odświeżyć i rozruszać sony'ego, bo jak się go weźmie do ręki to skrzypi i trzeszczy. Tak samo jak drzwi szafki z przyborami do rysowania. Ech, jak tylko coś zrobię w tym kierunku to podzielę się z Wami. Pozdrowienia.
music:
świetne utwory, świetny zespół